niedziela, 28 lutego 2016

Rozdział 2

Gdy usłyszałem to pytanie grunt pod nogami mi się osunął, a kolana zrobiły się jak z waty. Nie chciałem o tym myśleć. Pogodziłem się z tym, ale nie działałem jak oni, choć czasem mi się zdarzało, jednakże bardzo rzadko. Pomimo to nie czerpałem z tego przyjemności, było to bardziej zaspokojenie tej chorej potrzeby. Nie chciałem jej tego mówić. To zrujnowałoby wszystko. Dosłownie. Straciłaby do mnie zaufanie i to bezpowrotnie. Mało tego zapewne by uciekła jak najdalej ode mnie i już nie wróciła. A tego bym nie przeżył, bo była dla mnie cholernie ważna. Traktowałem ją jak moją młodszą siostrzyczkę. Chociaż gdybym jej powiedział, wyjaśnił jak było, co to wszystko tak naprawdę znaczy, jak wygląda, może by zrozumiała, ale to tylko może. Patrząc na to wszystko z normalnej strony zrozumiałem, że absurdem jest mówić jej o tym, bo zapewne nie zrozumiałaby tego bez względu na to co bym powiedział. Po prostu nie chciałem ryzykować, bo zbyt dużo miałem do stracenia. 
    - Nie kończ nawet. Nie, nie powiem jej. Nie mam najmniejszego zamiaru.
    - Jesteś pewien? Wątpie, żeby Ci to wybaczyła jak się przypadkowo dowie.
    - Ale się nie dowie. Jeśli Wy jej powiecie to się dowie.
   - No coś Ty bracie, od nas się nie dowie po co nam to? Całkiem fajna się wydaje, więc na pewno będzie spoko kumpelą.
    - No właśnie, Damon po raz pierwszy przyznam Ci rację.
    - No i pięknie. Wiem, że jesteście tym wszystkim wkurzeni, macie prawo, ale z czasem mnie zrozumiecie. Mam nadzieję.
    - Ziomek my to rozumiemy. Musiałeś wszystko zostawić za sobą i zacząć żyć na nowo. Totalnie sam. My z Damonem nie mieliśmy tego problemu, bo nie mieliśmy do kogo wracać, ale sam fakt to ludzkie. A jakby nie patrząc nadal jesteśmy ludźmi i to nawet jeszcze bardziej, gdyż wszystko odczuwamy podwójnie, a nawet potrójnie, chyba, że jesteś jak Damon i potrafisz na stałe wyłączyć swoje człowieczeństwo.
    - Nie pozwalaj sobie Stef. - oho wyczuwam tu spore napięcie 
   - Spokojnie panowie. Tylko niech znowu nie dochodzi do krwawej bójki. - musiałem się odezwać, bo inaczej zaczęli by się tłuc, demolując połowę domu. Co było u nich na poziomie dziennym, chociaż nie powiem, że nie, ale też byłem czasem ogniwem przez co dochodziło do bójek, w których to ja obijałem mordy. - Ja zajrzę do Emily, a Was proszę o spokój.
    - Idź, idź. 
Posiedziałem z nimi jeszcze chwilę, aby mieć pewność, że schodząc tu za moment nie zastane zmasakrowanego salonu, korytarza i wszystkiego co było pod ich zasięgiem. Gdy już miałem tą pewność, poszedłem na górę, zajrzeć do małej. Udałem się w stronę wielkich schodów, a dalej skierowałem się do pokoju, który zajmowała moja kruszynka. Otworzyłem ostrożnie drzwi, aby jej przypadkiem nie obudzić. Uchyliłem je i zajrzałem do środka. Ujrzałem postać dziewczyny siedzącej na łóżku, zapatrzonej w okno. Wszedłem po cichu do pokoju, zbliżając się w stronę łóżka. Sięgnąłem zwinnym ruchem poduszkę, która po chwili wylądowała na dziewczynie.
    - Ei! A to za co? - zapytała wściekłym głosem, chyba nie za bardzo podobało jej się delikatne oberwanie poduszką
    - Myślałem, że urządzimy sobie wojnę na poduszki, jak za dawnych dobrych czasów. Przepraszam nie chciałem Cię wkurz...- zaniemówiłem, gdy spojrzała na mnie, na jej twarzy ujrzałem oczy, które były podkrążone, zaczerwienione i zeszklone, a na jej policzkach było widać ślady łez, które pozostały przez rozmazany makijaż - Jejku maleńka co się stało? Dlaczego płakałaś?
    - Nie ważne.. - powiedziała i spojrzała z powrotem na okno
    - Ei, no przecież mi możesz powiedzieć. 
    - Nie mogę...
    - Dlaczego?  - nie rozumiałem faktu, dlaczego nie może mi powiedzieć, to było dla mnie dosyć dziwne, dlatego postanowiłem dowiedzieć się tego za wszelką cenę
    - Bo to są moje problemy..
    - Przecież jesteśmy rodzeństwem. Powiedz mi. Proszę. - przysunąłem się do niej i objąłem, aby dodać jej otuchy
    - Miałam zły sen.. To tyle..
    - A tak naprawdę?
    - No mówię prawdę...
    - Emily, wiem kiedy kłamiesz. Więc mów.
    - Po prostu znowu śniła mi się śmierć mamy i to jak ojciec się mną zabawiał.. Jak mnie bił, poniżał w oczach innych. - no i znowu zaczęła płakać.
    - Spokojnie już tam nie wrócisz, nie zostawię Cię samej. Nie myśl o tym już. Tutaj Ci nic nie grozi, możesz być spokojna.
    - A co jeśli mnie tu znajdzie?
    - Nie jest w stanie. Nie znajdzie Cię tutaj. Możesz być o to spokojna, że nikt niepowołany się tutaj nie dostanie.
    - Co mam rozumieć przez "nikt niepowołany" ? - yhm, co ja miałem jej odpowiedzieć "No wiesz, jestem czymś czego każdy się boi i nikt się tu nie zapuszcza, bo tu wszyscy żyjemy." ? No więc własnie..
    - Tak po prostu to powiedziałem. - jakoś to najszybciej wpadło mi do głowy, a  że nie chciało mi się dłużej myśleć, to powiedziałem to od razu
    - Aaaa... Rozumiem..
    - Ubierz się, ogarnij trochę i chodź. Przejedziemy się na wycieczkę.
    - Ymm, no okej..
Nie mogłem się pogodzić z tym, że gdy ją zostawiłem to ona tak cierpiała. Miała tylko 16 lat, a już tyle przeszła. Moja biedna dziewczynka. Musiałem się nią zająć. Nie mogłem pozwolić, aby ktoś ją krzywdził. Dlatego postanowiłem, że zbliżę się do niej na tyle blisko, by być przy niej cały czas. A ta wycieczka czułem, że zbliży nas do siebie i już nawet miałem pewien plan, jak to skutecznie zrobić, aby mi zaufała na nowo i dopuściła mnie do siebie maksymalnie. Zostawiłem ją samą w pokoju, aby się mogła uszykować, a sam poszedłem do siebie, przebrałem się w coś wygodniejszego, po czym zszedłem na dół, wziąłem kurtkę, kluczyki od samochodu i zaczekałem, aż Emily zejdzie i dołączy do mnie. Nie musiałem długo czekać, gdyż dziewczyna po chwili stała już obok mnie, ubrana w czarne spodnie, biały T-Shirt i czarno-białą bejsbolówkę, do tego miała białe Superstary, a rozpuszczone włosy i delikatny makijaż, dodawały jej uroku. Wyglądała nieziemsko, ah gdyby tylko nie była dla mnie siostrą, chętnie bym się z nią umówił. Wyszliśmy na zewnątrz, wsiedliśmy do samochodu i udaliśmy się na zaplanowaną wycieczkę. Naszym pierwszym przystankiem miało być muzeum z przepięknym parkiem Getty Villa.

------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej wszystkim :) Jest i drugi rozdział :)
Mam nadzieję, że ktoś czyta te wypociny i przypadły komuś do gustu :)
Pamiętaj CZYTASZ = KOMENTUJESZ  to naprawdę daje motywację do pisania i dzięki temu rozdziały będą jeszcze lepsze . Każdy komentarz się liczy . Nawet ten negatywny.
Jeżeli macie jakieś pytania, sugestie, śmiało piszcie :) Kontakt ze mną znajdziecie w zakładce "Kontakt" :)
Jeżeli chcesz, abym informowała Cię o kolejnych rozdziałach, zgłoś się w zakładce "Informowani" :)

2 komentarze:

  1. Musisz jeszcze trochę poćwiczyć pisanie dialogów. Dialogi to nie tylko same wypowiedzi, ale też wplątane między nie czynności i przemyślenia, spostrzeżenia głównego bohatera i opisy. Nie można rozdzielać opowiadania na część dialogową i opisową, to wszystko musi się ze soba mieszać.
    Życzę powodzenia i wytrwałości w pisaniu.
    Swoją drogą świetny szablon :D
    Pozdrawiam,
    IrisAnimae

    Swoją drogą, może zainteresuje Cie konkurs, który organizuje na swoim blogu (trzeba kliknąć w banner)? Zapraszam serdecznie! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny, jak poprzedni :D Cudownie piszesz :)
    Nie mogę się doczekać następnego :)
    Allie :D

    OdpowiedzUsuń