Gdy Justin wyszedł z pokoju, postanowiłam się wykąpać i przespać chwilkę, gdyż byłam strasznie zmęczona. Od momentu zamknięcia oczu, znów miałam to przed oczami. Przebudziłam się, aby przerwać ten koszmarny sen. Usiadłam na łóżku, otulając się kołdrą, spojrzałam w okno i zaczęłam rozważać swój żywot. Miałam zaledwie 16 lat, a tyle musiałam przejść. Niektórym może wydawać się mało, bo co to jest stracić matkę i być zabawką dla własnego ojca. No, ale dla mnie, dorastającej dziewczyny to była tragedia. Tak bardzo potrzebowałam wtedy mamy, jej obecności, wsparcia, pomocy, rad, ale niestety nie doznałam tego. Pozostał mi tylko ojciec, wszystko mogłoby być super, gdyby nie fakt, że przeżywałam z nim piekło, które odbiło się na moim zdrowiu psychicznym jak i zarówno fizycznym. To było straszne. Na samą myśl o tym wszystkim, chce mi się płakać. Nienawidziłam go za to co mi zrobił, i samej siebie w sumie też. Brzydziłam się sobą, nie umiałam na siebie spojrzeć, gdy widziałam te blizny, siniaki, liczne świeże rany, miałam ochotę się najzwyczajniej w świecie zabić. Nie chciałam takiego życia.
Po cichu wierzyłam, że David wróci i mnie uratuje. Gdy go spotkałam na tym chodniku, strasznie się ucieszyłam pomimo, że byłam w wielkim szoku. Siedziałam ciągle zapatrzona w to okno, i nawet nie zauważyłam, kiedy wszedł. Zorientowałam się dopiero, gdy oberwałam tą nieszczęsną poduszką. Nie ukrywam wkurzyło mnie to, bo zostałam wyrwana ze swojego transu myślenia, no i jeszcze w sumie nie wiedziałam, że to on. W końcu jest ich tu trzech. Mój David i jakiś dwóch debili imieniem Damon i Stefan. Damon co to za imię, to ja nie rozumiem, w sumie zmienić tylko jedną literkę i jest "DEMON". Pewnie coś ma z demona, stąd to dziwne imię. Po tym krótkim przemyśleniu postanowiłam się odezwać, żeby zidentyfikować tego, który to, bo raczej ta poduszka dziwnym cudem nie ożyła i się na mnie nie rzuciła, z niewiadomych powodów.
- Ei! A to za co? - zapytałam, a w moim głosie, można było wyczuć wściekłość, spowodowaną trafieniem mnie poduszką
- Myślałem, że urządzimy sobie wojnę na poduszki, jak za dawnych dobrych czasów. - myślał.. To na przyszłość lepiej niech nie myśli, bo mu to totalnie nie wyszło. Chociaż w sumie nie powinnam taka dla niego być, chciał dobrze. To nie jego wina, że mam tak spieprzoną psychikę i najchętniej bym się odizolowała od ludzi. - Przepraszam nie chciałem Cię wkurz...- oho, ciekawe dlaczego przerwał, ah już wiem pewnie wyglądałam jak panda, no ale cóż rozmazał mi się makijaż i nie zdążyłam go zmyć. Mogłam się w sumie wytrzeć w poduszkę, a później na niego spojrzeć. No, ale cóż ja już tak mam najpierw robię, później myślę. - Jejku maleńka co się stało? Dlaczego płakałaś? - no i co ja mu miałam powiedzieć, miał taki smutny wzrok, głos... Nie chciałam powiedzieć mu wszystkiego, bo wiedziałam, że się załamie, będzie się obwiniał o wszystko. Nie chciałam tego. Postanowiłam grać na czas, liczyłam, że odpuści. No, ale to w końcu David, on się nigdy łatwo nie poddawał.
- Nie ważne.. - powiedziałam i spojrzałam z powrotem na okno
- Ei, no przecież mi możesz powiedzieć. - gdy to usłyszałam z jego ust miałam ochotę go udusić. W myślach błagałam go, aby się zamknął
- Nie mogę... - tylko to mi przyszło do głosy, więc bez dłuższego zastanowienia od razu to powiedziałam.
- Dlaczego? - grrr.. Czego Ty człowieku nie zrozumiałeś, no czego? Miałeś się zamknąć, a Ty ciągniesz ten temat, choć prosiłam, abyś przestał.
- Bo to są moje problemy.. - wkurzał mnie już tą dociekliwością, robiłam się coraz bardziej zirytowana.
- Przecież jesteśmy rodzeństwem. Powiedz mi. Proszę. - przysunął się do mnie i objął, jakby chciał dodać mi otuchy. Niestety jego ramiona sprawiły, że z automatu chciałam mu wszystko powiedzieć, jednakże coś mnie powstrzymywało
- Miałam zły sen.. To tyle..
- A tak naprawdę? - jejku wspominałam już, że wkurzała mnie jego dociekliwość?
- No mówię prawdę...
- Emily, wiem kiedy kłamiesz. Więc mów.
- Po prostu znowu śniła mi się śmierć mamy i to jak ojciec się mną zabawiał.. Jak mnie bił, poniżał w oczach innych. - nie wiem jak to się stało, ale mu to powiedziałam. Nie rozumiem tylko dlaczego. No, ale niestety po tej wypowiedzi, znowu zaczęłam płakać.
- Spokojnie już tam nie wrócisz, nie zostawię Cię samej. Nie myśl o tym już. Tutaj Ci nic nie grozi, możesz być spokojna. - przytulił mnie jeszcze mocniej do siebie, a ja poczułam się taka bezpieczna
- A co jeśli mnie tu znajdzie? - bałam się tego i to tak bardzo, nie chciałam do niego wracać. Pomimo, że byłam tu nie cały dzień, czułam się przy nim taka bezpieczna, taka kochana, nie chciałam wracać do tego potwora.
- Nie jest w stanie. Nie znajdzie Cię tutaj. Możesz być o to spokojna, że nikt niepowołany się tutaj nie dostanie.
- Co mam rozumieć przez "nikt niepowołany" ? - co miałam przez to rozumieć to nie wiem, ale wydawało mi się to dziwne i to bardzo.
- Tak po prostu to powiedziałem. - chyba kłamał, ale to się dla mnie w tym momencie nie liczyło, chciałam, pobyć sama i ułożyć sobie wszystko w głowie.
- Aaaa... Rozumiem..
- Ubierz się, ogarnij trochę i chodź. Przejedziemy się na wycieczkę.
- Ymm, no okej.. - wycieczka no super, tylko na to liczyłam, ahh byłam ciekawa gdzie mnie zabierze
- Na pewno, już mi się tu podoba.
- A więc chodźmy.
Naszym pierwszym punktem zwiedzania tego ogromnego miejsca było muzeum.
Zaczęliśmy nasz pobyt w The Getty Villa od zwiedzania parteru. Nie mogłam się napatrzeć na to wszystko. Pomimo, że nie interesowałam się zbytnio sztuką, to zachwycałam się na każdym kroku. Po dłuższej chwili zwiedzania, zatrzymaliśmy się i usiedliśmy na ławce.
- No więc Emily, opowiem Ci trochę o tym miejscu. Najstarsze eksponaty w tym miejscu są datowane na 6500 lat przed nasza erą. Kolekcja muzeum liczy ponad 44 tysiące eksponatόw, dlatego część z nich jest pokazywana jako stałe ekspozycje, a pozostała część – jako zmienne wystawy. W 1954 roku magnat olejowy Getty otworzył galerię przy swoim domu, okazało się wkrótce, że zabrakło miejsca na eksponaty. Dlatego właśnie powstał pomysł na drugą część muzeum, w którym się właśnie znajdujemy. Inspiracją do projektu tego wielkiego budynku była Villa of the Papyri w Herculaneum.
- Wielkiego i pięknego budynku chciałeś dodać.
- Dokładnie. No więc mówiąc dalej. Uroczyste otwarcie muzeum odbyło się w 1974 roku. Pomimo że Getty zmarł dwa lata później, nigdy nie odwiedził samego muzeum, ale za to przekazał w testamencie ponad 660 milionόw dolarόw na jego funkcjonowanie. Po kilkuletniej, gruntownej renowacji,muzeum zostało otwarte ponownie. - zadziwiał mnie tą wiedzą i to bardzo. Byłam strasznie ciekawe skąd ją posiada.
- Zadziwiłeś mnie tą wiedzą, skąd wiesz tyle o tym miejscu?
- Huh, byłem tu wiele razy, i słowa przewodnika pozostały mi w głowie.
- Jestem pod wrażeniem. To co idziemy dalej? - chciałam już iść i zobaczyć więcej, zakątków tego pięknego miejsca
- Pewnie, chodź. - uśmiechnął się, wstał i podążyliśmy dalej
- Żartujesz? Tu jest pięknie.
- Cieszę się, a teraz pora się stąd zmywać, czeka nas jeszcze kilka miejsc do obejrzenia.
- Już nie mogę się doczekać. - powiedziałam i go przytuliłam, co odwzajemnił. Jeżeli tak będzie cały czas, mój plan może się udać.
Po cichu wierzyłam, że David wróci i mnie uratuje. Gdy go spotkałam na tym chodniku, strasznie się ucieszyłam pomimo, że byłam w wielkim szoku. Siedziałam ciągle zapatrzona w to okno, i nawet nie zauważyłam, kiedy wszedł. Zorientowałam się dopiero, gdy oberwałam tą nieszczęsną poduszką. Nie ukrywam wkurzyło mnie to, bo zostałam wyrwana ze swojego transu myślenia, no i jeszcze w sumie nie wiedziałam, że to on. W końcu jest ich tu trzech. Mój David i jakiś dwóch debili imieniem Damon i Stefan. Damon co to za imię, to ja nie rozumiem, w sumie zmienić tylko jedną literkę i jest "DEMON". Pewnie coś ma z demona, stąd to dziwne imię. Po tym krótkim przemyśleniu postanowiłam się odezwać, żeby zidentyfikować tego, który to, bo raczej ta poduszka dziwnym cudem nie ożyła i się na mnie nie rzuciła, z niewiadomych powodów.
- Ei! A to za co? - zapytałam, a w moim głosie, można było wyczuć wściekłość, spowodowaną trafieniem mnie poduszką
- Myślałem, że urządzimy sobie wojnę na poduszki, jak za dawnych dobrych czasów. - myślał.. To na przyszłość lepiej niech nie myśli, bo mu to totalnie nie wyszło. Chociaż w sumie nie powinnam taka dla niego być, chciał dobrze. To nie jego wina, że mam tak spieprzoną psychikę i najchętniej bym się odizolowała od ludzi. - Przepraszam nie chciałem Cię wkurz...- oho, ciekawe dlaczego przerwał, ah już wiem pewnie wyglądałam jak panda, no ale cóż rozmazał mi się makijaż i nie zdążyłam go zmyć. Mogłam się w sumie wytrzeć w poduszkę, a później na niego spojrzeć. No, ale cóż ja już tak mam najpierw robię, później myślę. - Jejku maleńka co się stało? Dlaczego płakałaś? - no i co ja mu miałam powiedzieć, miał taki smutny wzrok, głos... Nie chciałam powiedzieć mu wszystkiego, bo wiedziałam, że się załamie, będzie się obwiniał o wszystko. Nie chciałam tego. Postanowiłam grać na czas, liczyłam, że odpuści. No, ale to w końcu David, on się nigdy łatwo nie poddawał.
- Nie ważne.. - powiedziałam i spojrzałam z powrotem na okno
- Ei, no przecież mi możesz powiedzieć. - gdy to usłyszałam z jego ust miałam ochotę go udusić. W myślach błagałam go, aby się zamknął
- Nie mogę... - tylko to mi przyszło do głosy, więc bez dłuższego zastanowienia od razu to powiedziałam.
- Dlaczego? - grrr.. Czego Ty człowieku nie zrozumiałeś, no czego? Miałeś się zamknąć, a Ty ciągniesz ten temat, choć prosiłam, abyś przestał.
- Bo to są moje problemy.. - wkurzał mnie już tą dociekliwością, robiłam się coraz bardziej zirytowana.
- Przecież jesteśmy rodzeństwem. Powiedz mi. Proszę. - przysunął się do mnie i objął, jakby chciał dodać mi otuchy. Niestety jego ramiona sprawiły, że z automatu chciałam mu wszystko powiedzieć, jednakże coś mnie powstrzymywało
- Miałam zły sen.. To tyle..
- A tak naprawdę? - jejku wspominałam już, że wkurzała mnie jego dociekliwość?
- No mówię prawdę...
- Emily, wiem kiedy kłamiesz. Więc mów.
- Po prostu znowu śniła mi się śmierć mamy i to jak ojciec się mną zabawiał.. Jak mnie bił, poniżał w oczach innych. - nie wiem jak to się stało, ale mu to powiedziałam. Nie rozumiem tylko dlaczego. No, ale niestety po tej wypowiedzi, znowu zaczęłam płakać.
- Spokojnie już tam nie wrócisz, nie zostawię Cię samej. Nie myśl o tym już. Tutaj Ci nic nie grozi, możesz być spokojna. - przytulił mnie jeszcze mocniej do siebie, a ja poczułam się taka bezpieczna
- A co jeśli mnie tu znajdzie? - bałam się tego i to tak bardzo, nie chciałam do niego wracać. Pomimo, że byłam tu nie cały dzień, czułam się przy nim taka bezpieczna, taka kochana, nie chciałam wracać do tego potwora.
- Nie jest w stanie. Nie znajdzie Cię tutaj. Możesz być o to spokojna, że nikt niepowołany się tutaj nie dostanie.
- Co mam rozumieć przez "nikt niepowołany" ? - co miałam przez to rozumieć to nie wiem, ale wydawało mi się to dziwne i to bardzo.
- Tak po prostu to powiedziałem. - chyba kłamał, ale to się dla mnie w tym momencie nie liczyło, chciałam, pobyć sama i ułożyć sobie wszystko w głowie.
- Aaaa... Rozumiem..
- Ubierz się, ogarnij trochę i chodź. Przejedziemy się na wycieczkę.
- Ymm, no okej.. - wycieczka no super, tylko na to liczyłam, ahh byłam ciekawa gdzie mnie zabierze
Gdy w końcu wyszedł, zebrałam swoje myśli w całość. Postanowiłam odnaleźć cel mojej przyszłości. Zastanawiałam się nad wszystkim po kolei i doszłam do wniosku, że muszę zrobić wszystko, aby pozbyć się przeszłości. Dlatego postanowiłam, że zbliżę się do niego na tyle blisko, by być przy nim cały czas. A ta wycieczka czułam, że zbliży nas do siebie i już nawet miałam pewien plan, jak to skutecznie zrobić, aby mnie dopuścił do siebie maksymalnie. Przebrałam się w coś wygodniejszego na pewnie dłuższe chodzenie, ubrałam czarne spodnie, biały T-Shirt i czarno-białą bejsbolówkę, do tego założyłam białe Superstary. Poszłam do łazienki zrobiłam szybko delikatny makijaż, rozpuściłam włosy, przeglądnęłam się w lustrze i mogę przyznać, wyglądałam nawet nieźle. Wyszłam z pokoju, swoje kroki kierując na piętro niżej, gdy zeszłam zauważyłam go od razu. Dołączyłam do niego i już po chwili byliśmy na zewnątrz, wsiedliśmy do samochodu i udaliśmy się na zaplanowaną wycieczkę. Naszym pierwszym przystankiem okazało się być muzeum z przepięknym parkiem Getty Villa. Wysiedliśmy z samochodu i udaliśmy się do wielkiego budynku.
- Mam nadzieję, że będzie Ci się podobać. - powiedział z nieznanym mi dotąd uśmiechem- Na pewno, już mi się tu podoba.
- A więc chodźmy.
Naszym pierwszym punktem zwiedzania tego ogromnego miejsca było muzeum.
Zaczęliśmy nasz pobyt w The Getty Villa od zwiedzania parteru. Nie mogłam się napatrzeć na to wszystko. Pomimo, że nie interesowałam się zbytnio sztuką, to zachwycałam się na każdym kroku. Po dłuższej chwili zwiedzania, zatrzymaliśmy się i usiedliśmy na ławce.
- No więc Emily, opowiem Ci trochę o tym miejscu. Najstarsze eksponaty w tym miejscu są datowane na 6500 lat przed nasza erą. Kolekcja muzeum liczy ponad 44 tysiące eksponatόw, dlatego część z nich jest pokazywana jako stałe ekspozycje, a pozostała część – jako zmienne wystawy. W 1954 roku magnat olejowy Getty otworzył galerię przy swoim domu, okazało się wkrótce, że zabrakło miejsca na eksponaty. Dlatego właśnie powstał pomysł na drugą część muzeum, w którym się właśnie znajdujemy. Inspiracją do projektu tego wielkiego budynku była Villa of the Papyri w Herculaneum.
- Wielkiego i pięknego budynku chciałeś dodać.
- Dokładnie. No więc mówiąc dalej. Uroczyste otwarcie muzeum odbyło się w 1974 roku. Pomimo że Getty zmarł dwa lata później, nigdy nie odwiedził samego muzeum, ale za to przekazał w testamencie ponad 660 milionόw dolarόw na jego funkcjonowanie. Po kilkuletniej, gruntownej renowacji,muzeum zostało otwarte ponownie. - zadziwiał mnie tą wiedzą i to bardzo. Byłam strasznie ciekawe skąd ją posiada.
- Zadziwiłeś mnie tą wiedzą, skąd wiesz tyle o tym miejscu?
- Huh, byłem tu wiele razy, i słowa przewodnika pozostały mi w głowie.
- Jestem pod wrażeniem. To co idziemy dalej? - chciałam już iść i zobaczyć więcej, zakątków tego pięknego miejsca
- Pewnie, chodź. - uśmiechnął się, wstał i podążyliśmy dalej
To miejsce było czymś pięknym, nigdy nie przepadałam za muzeami, ale to wywarło na mnie wielkie wrażenie. Te rzeźby, eksponaty przedmiotόw użytkowych, biżuterii, różnego rodzaju ozdób, dopełniły znakomicie moją wiedzę na temat życia ludzi z jakże odległych nam czasόw. Z niemałym zdziwieniem dostrzegałam sporo przedmiotόw codziennego użytku obecnych w “naszych czasach”. Po zwiedzeniu całego muzeum, udaliśmy się na ostatni punkt naszego zwiedzania w tym miejscu. Mowa o ogrodzie wokόł willi to zupełnie inna bajka. Każdy chyba chciałby mieć coś podobnego przyległego do własnego domu. Spacer po nim to naprawdę wielka przyjemność. Tyle pięknych roślin, kwiaty, krzewy, gdzie nie gdzie wkomponowane rzeźby. To miejsce miało swój urok, że, aż się nie chciało stamtąd wyjeżdżać.
- I jak podoba Ci się?- Żartujesz? Tu jest pięknie.
- Cieszę się, a teraz pora się stąd zmywać, czeka nas jeszcze kilka miejsc do obejrzenia.
- Już nie mogę się doczekać. - powiedziałam i go przytuliłam, co odwzajemnił. Jeżeli tak będzie cały czas, mój plan może się udać.
Udaliśmy się do wyjścia, odszukaliśmy swój samochód i udaliśmy się dalej, w naszą wycieczkę. Byłam ciekawa co będzie naszym następnym przystankiem. David włączył radio, aby umilić nam podróż, a ja korzystając z chwili podróży. Poszłam spać. Strasznie podobało mi się w tym miejscu i mam nadzieję, że odwiedzimy kiedyś to miejsce ponownie. Wiem na pewno jedno, że urok tego miejsca na zawsze pozostanie w mojej pamięci.
***
Hej wszystkim :)
Mam nadzieję, że ktoś czyta te wypociny i przypadły komuś do gustu :)
Osobiście mi się ten rozdział za bardzo nie podoba... :)
Jeżeli wystąpiły jakieś błędy, to przepraszam, ale mogłam nie zauważyć, czytając ;)
Pamiętaj CZYTASZ = KOMENTUJESZ to naprawdę daje motywację do pisania i dzięki temu rozdziały będą jeszcze lepsze . Każdy komentarz się liczy . Nawet ten negatywny.
Jeżeli macie jakieś pytania, sugestie, śmiało piszcie :) Kontakt ze mną znajdziecie w zakładce "Kontakt" :)
Jeżeli chcesz, abym informowała Cię o kolejnych rozdziałach, zgłoś się w zakładce "Informowani" :)
Kolejny smakowity rozdział, mi osobiście bardzo się podoba, uważam że powinnaś pisać cały czas, bo naprawdę czuć w tobie wenę i tą pasję :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko myszko :*
ayuna-chan.blogspot.com
Świetny rozdział! Czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńZapraszam! http://the-fight-for-a-dream.blogspot.com/ Każdy nowy komentarz jak i obserwator wywołuje uśmiech na mojej twarzy :)
Witaj,
OdpowiedzUsuńPomyślałam, że poinformuję Cię o nowym opowiadaniu, jakie u mnie się pojawiło. Jest to tematyka wojenna.
www.opowiesci-sovbedlly.blogspot.com
Dołączam intrygujący fragment dla zachęty:
„W końcu wyławiam spojrzeniem moją siostrzyczkę. Moje kochane maleństwo. Na miękkich nogach podchodzę bliżej. Ciężko oddycha, patrząc otępiale na sufit. Na jej białej koszulce przeziera czerwona, powiększająca się plama. Zdejmuję opaskę z ramienia i zakładam ją na ranę. Basia przygląda się mi z apatią, po czym wydaje z siebie ostatnie tchnienie. Chlipię, gdy zamykam na zawsze jej dziecięce oczy. Gdybym wtedy wzięła siostrzyczkę ze sobą, to z pewnością by dalej żyła…”
Życzę weny i pozdrawiam!