niedziela, 6 marca 2016

Rozdział 3

~ POV Emily~
Gdy Justin wyszedł z pokoju, postanowiłam się wykąpać i przespać chwilkę, gdyż byłam strasznie zmęczona. Od momentu zamknięcia oczu, znów miałam to przed oczami. Przebudziłam się, aby przerwać ten koszmarny sen. Usiadłam na łóżku, otulając się kołdrą, spojrzałam w okno i zaczęłam rozważać swój żywot. Miałam zaledwie 16 lat, a tyle musiałam przejść. Niektórym może wydawać się mało, bo co to jest stracić matkę i być zabawką dla własnego ojca. No, ale dla mnie, dorastającej dziewczyny to była tragedia. Tak bardzo potrzebowałam wtedy mamy, jej obecności, wsparcia, pomocy, rad, ale niestety nie doznałam tego. Pozostał mi tylko ojciec, wszystko mogłoby być super, gdyby nie fakt, że przeżywałam z nim piekło, które odbiło się na moim zdrowiu psychicznym jak i zarówno fizycznym. To było straszne. Na samą myśl o tym wszystkim, chce mi się płakać. Nienawidziłam go za to co mi zrobił, i samej siebie w sumie też. Brzydziłam się sobą, nie umiałam na siebie spojrzeć, gdy widziałam te blizny, siniaki, liczne świeże rany, miałam ochotę się najzwyczajniej w świecie zabić. Nie chciałam takiego życia.

niedziela, 28 lutego 2016

Rozdział 2

Gdy usłyszałem to pytanie grunt pod nogami mi się osunął, a kolana zrobiły się jak z waty. Nie chciałem o tym myśleć. Pogodziłem się z tym, ale nie działałem jak oni, choć czasem mi się zdarzało, jednakże bardzo rzadko. Pomimo to nie czerpałem z tego przyjemności, było to bardziej zaspokojenie tej chorej potrzeby. Nie chciałem jej tego mówić. To zrujnowałoby wszystko. Dosłownie. Straciłaby do mnie zaufanie i to bezpowrotnie. Mało tego zapewne by uciekła jak najdalej ode mnie i już nie wróciła. A tego bym nie przeżył, bo była dla mnie cholernie ważna. Traktowałem ją jak moją młodszą siostrzyczkę. Chociaż gdybym jej powiedział, wyjaśnił jak było, co to wszystko tak naprawdę znaczy, jak wygląda, może by zrozumiała, ale to tylko może. Patrząc na to wszystko z normalnej strony zrozumiałem, że absurdem jest mówić jej o tym, bo zapewne nie zrozumiałaby tego bez względu na to co bym powiedział. Po prostu nie chciałem ryzykować, bo zbyt dużo miałem do stracenia. 

środa, 17 lutego 2016

Rozdział 1

Wysiadłam z samochodu i stanęłam naprzeciwko tego wielkiego budynku, który swoją wielkością przypominał zamek królewski. No może trochę przesadziłam, ale no trudno porównać to do czegoś innego. No, bo do czego niby? Stałam jak otępiała i gapiłam się na jego dom. To nawet dziwnie brzmi. Dom. No kuźwa dom. Jego. Mojego braciszka, który nie miał nic zanim zniknął, dwa lata mijają, zjawia się dzisiaj, przywozi mnie tutaj. Na totalne obrzeża LA, do mniejszej miejscowości, której nazwy nie znałam. Zawsze myślałam, że tutaj to panuje bieda i w ogóle, bo w LA mieszkali bogaci, a poza mówiono, że żyją biedacy. No, ale z tego co widzę, to źle myślałam, bo gdyby tak było, nie stałby tu dom wielkości zamku, wyglądającego z zewnątrz jak milion dolarów i w wewnątrz zapewne lepiej nie jest. Po chwili ujrzałam dwóch typków, którzy wychodzili z tego pałacu i szli w naszą stronę. Wtedy doszłam do siebie, aby wykrztusić z siebie choć słowo.