poniedziałek, 25 stycznia 2016

Prolog


Był to wrzesień, miałam zacząć pierwszy rok w liceum, w klasie medycznej. No właśnie miałam. Wszystkie moje plany runęły jak domek z kart. To wszystko miało wyglądać zupełnie inaczej. Tego dnia wstałam dosyć wcześnie, no bo w końcu to dzisiaj miałam rozpocząć pierwszy rok w tej szkole. Po odbyciu wszystkich rutynowych czynności w łazience, ubrałam się w sukienkę, którą uszykowałam sobie dzień wcześniej. Umalowałam się, założyłam czarne szpilki, oraz czarną kurtkę ze skóry. Wzięłam jeszcze torebkę z telefonem, oraz portfelem i byłam już gotowa do wyjścia. Wyszłam z domu i udałam się w kierunku mojej nowej szkoły. Szłam sobie sobie spokojnie chodnikiem jak zawsze, gdy nagle poczułam chłodny wiatr, a zaraz potem mocne uderzenie w tył głowy. Czułam tylko jak upadam na ziemie, aż ktoś mnie złapał, milimetry przed chodnikiem. Był to dotyk mężczyzny, dosyć umięśnionego.



    - Cholera! Jakiś facet trzyma mnie w ramionach, Emily zejdź na ziemie, zrób coś z tym. - mówiłam w myślach, minęła chwila, aż ochłonęłam i podjęłam decyzję. Należałoby się w końcu wyrwać z jego silnych ramion i chociaż podziękować za uratowanie życia.
    - Mógłbyś mnie już puścić. - spojrzałam na jego twarz, miał taki śliczny uśmiech, piękne czekoladowe oczy, jakbym je skądś znała, oraz brązowe włosy, które były ułożone w modną teraz u chłopaków fryzurę tzn. każdy włos w inną stronę coś takiego jakby dopiero wstał, ale wyglądały jakby układał je z pół dnia. 
Przyglądałam mu się chwilę, aż zorientowałam się, że to mój David. Myślałam, że nie żyję, bo słuch po nim zaginął z 2 lata temu, a tu proszę. Stał naprzeciwko mnie i się uśmiechał. Mój David, kochany David. Z moich rozmyślań jak to było między nami zanim zniknął, wyrwał mnie jego głos, który był tak cholernie seksowny, ach...
   - Może by tak "Hej, miło Cię widzieć braciszku, dziękuje, że mnie złapałeś, bo inaczej leżałabym na tym chodniku z podartą sukienką i zdartymi kolanami", hmm?
 ~ Myśl Justina: Wiem, że nie powinienem jej uderzyć, no ale nic innego mi do głowy nie przyszło jak wykonanie trafnego uderzenia i złapanie jej, żeby móc jej się pokazać ~
    - David! Mój David! Mój kochany brat! Gdzieś Ty był? Myślałam, że nie żyjesz. Dzwoniłam do Ciebie z milion razy, wysłałam z milion sms, a Ty nic! Mogłeś chociaż napisać, że żyjesz. Nie martwiłabym się tak o Ciebie! Ty mój kochany głupku. Mam nadzieję, że już mnie nie zostawisz. Nie znikniesz bez słowa.
  - Przepraszam, ale potrzebowałem czasu, spokoju , samotności.. Emily to już się nie powtórzy. Nie opuszczę Cię. Nigdy. Już zawsze będziemy razem. A teraz idź już na rozpoczęcie, bo się spóźnisz.
  - Już i tak jest koniec, nie mam po co tam iść. Może pójdziemy gdzieś i porozmawiamy trochę? Nadrobimy stracony czas.
   - W sumie to bardzo dobry pomysł, chodź zabiorę Cię do naszej ulubionej kawiarni, na nasze ulubione lody.
     - W takim razie chodźmy.
Nigdy nie pomyślałabym, że jak go znowu spotkam to będę się tak cieszyć. W moich planach od początku było, że jeśli bym go zobaczyła po tym jak mnie zostawił to bym go zrównała z ziemią za to, a ja jeszcze rzuciłam mu się w ramiona z tęsknoty. Siedzieliśmy sobie w kawiarni naszego dzieciństwa "U Marysi". Uwielbiałam to miejsce, zawsze przychodziłam tu z Davidem, na nasze ulubione lody, a gdy zniknął przesiadywałam tam w każdej wolnej chwili, aby choć trochę oderwać się od problemów, które towarzyszyły mi dzień w dzień, odkąd mama odeszła od nas, a ja byłam skazana zostać z ojcem do 18 roku życia, gdyż musiałam osiągnąć pełnoletność, aby się wyprowadzić, a do domu dziecka wziąć mnie nie chcieli. Mimo, że nie miałam się komu wyżalić, lubiłam tam przesiadywać było tam tak przytulnie, ściany były pomalowane w prześliczny szary kolor w głównej sali, gdzie znajdowała się lada, a tuż obok zamrażalka z różnymi smakami lodów, gdzie zawsze stała pani Marysia z swoim miłym uśmiechem. Zawsze siedziałam pod dużym oknem z widokiem na park, stał tam mały drewniany stolik, a przy nim dwa popielate fotele. Obok pomieszczenia znajdowało się drugie z ciepłymi różowymi ścianami, oraz korytarz, prowadzący na zaplecze i łazienki. Po dłuższej rozmowie w kawiarni, w końcu odważyłam się powiedzieć mu prawdę, nie widziałam już sensu w dłuższym zatajaniu przed nim prawdy i tak by się dowiedział.
     - David muszę Ci coś powiedzieć, a raczej powiedzieć prawdę na Twoje pytanie co u mnie.. - powiedziałam cicho
    - Co jest maleńka? Mów tu szybko braciszkowi, wyżal się. - spojrzał na mnie z taką zatroskaną miną
    - Wiesz, bo u mnie wcale nie jest dobrze.. - wyznałam, nabrałam powietrza i zaczęłam mówić dalej - Półtora roku temu.. Moja mama odeszła ode mnie. Zostawiła mnie.. - zauważyłam na jego twarzy pytający wzrok, próbowałam się nie złamać, ale mój głos już się łamał, a oczy szkliły - Zmarła.. A ja zostałam z ojcem. - w tej chwili przytulił mnie do siebie, co dodało mi otuchy - To był najkoszmarniejszy okres mojego życia, bił mnie, wyzywał, obrażał, traktował mnie jak swoją służącą, robił ze mną co chciał. Aż któregoś dnia... - nie wytrzymałam, rozpłakałam się..
    - Ciii, spokojnie. Nie płacz malutka. Będzie dobrze. Pomogę Ci. Moje biedne maleństwo. Moja kruszynko kochana, nie płacz proszę. Już spokojnie. Przy mnie Ci się krzywda nie stanie. Zaopiekuje się Tobą. Tylko proszę nie płacz już. - miał taki spokojny głos, cały czas mnie przytulał, głaskał po włosach, bądź dłoni, a co jakiś czas całował w czoło, przez co poczułam się bezpieczna.
Po dłuższej chwili wyszliśmy, wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy gdzieś. Dojechaliśmy do ogromnej posiadłości na obrzeżach miasta. Jak się po chwili okazało był to jego dom. To właśnie ten moment zmienił wszystko.

9 komentarzy:

  1. Ale super jestem ciekawa co dalej kiedy kolejna część ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1 rozdział pojawi się najprawdopodobniej dopiero w przyszłym tygodniu :) Cieszę się, że Ci się podoba :)
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  2. To miłe, że komuś się to podoba ;) Takie komentarze strasznie motywują do dalszego pisania :)
    Napewno wpadne :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Prolog zaciekawia, ale czekamy na więcej. :)

    To był długi dzień bez ciebie, przyjacielu
    I opowiem ci wszystko, kiedy znowu się zobaczymy.
    Przeszliśmy długą drogę od miejsca, gdzie zaczęliśmy.
    Och, opowiem ci wszystko, kiedy znowu się zobaczymy
    Jest Niebo i jest Piekło.
    Jest Anioł i jest Diabeł. Komu ulegniesz?
    Louis nie miał wiele czasu. Nie planował miłości. Musiał wrócić do nieba, lecz na jego drodze pojawiły się komplikacje, z którymi nawet on nie mógł poradzić sobie tak łatwo. http://see-you-again-365days-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło się czyta takie komentarze, dlatego postaram się jak najszybciej dodać pierwszy rozdział :)
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  4. Ciekawie się zapowiada :D kiedy next? :* a tak poza tym nagrałam cover do piosenki Justin'a Sorry, mogłabyś luknąć? :) https://www.youtube.com/watch?v=7lr431ggkgM

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest super! Czekam na więcej!
    Dodaję do obserwowanych, bo zaciekawiłaś mnie!
    Również masz fajny styl pisania :)
    POzdrawiam i buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no i jeszcze zapraszam do mnie!
      Też dopiero zaczynam :D
      http://enjoyjustinbieber.blogspot.com

      Usuń
  6. Zostałaś nominowana do LBA. Więcej dowiesz się na:
    http://enjoyjustinbieber.blogspot.com/p/li.html

    OdpowiedzUsuń